Niewiele rzeczy mogło przestraszyć Diaza. Nie bał się bólu ani

Z początku sądziłem, że chodzi o zwykłe kobiece fochy, lecz wkrótce po przyjeździe
- Nie martw się, z pewnością szybko ich znów zobaczysz.
sposobność odcięcia mu odwrotu.
I czekał. Odwróciła wzrok od morza i spojrzała mu w oczy. Nigdy dotąd nie spotkała wspanialszego mężczyzny. Dla niej był stokroć piękniejszy niż ten pejzaż, i sto razy bardziej niebezpieczny niż ostre skały. Gdy siedział wyprostowany w siodle, miał w sobie coś z żołnierza. I z poety. Jej serce zdradziło ją i wyrwało się do niego, nim zdążyła przekonać samą siebie, że ta miłość nie jest dla niej. To doznanie walczyło jeszcze z poczuciem obowiązku, ale nie mogła już pozostać obojętna. Bez wahania podała mu dłoń.
- Alec, za tobą! - krzyknęła. Kozak ruszył ku walczącym. Było już jednak za późno,
- Oczywiście. Najważniejsze to odczuwać, satysfakcję - zgodziła się. - Rozumiem, że porywanie księżniczki Rosalie i groźby pod adresem Bissetów miały przyspieszyć pańskie wyjście z więzienia. Teraz jest pan wolny. I - jeszcze raz rozejrzała się po gabinecie - bardzo majętny. O co więc chodzi?
- A ty? Czy ty także tego chcesz? Przytaknął bez słowa. Mimo że zdołał oswobodzić
między sobą uwagi w niezrozumiałym dla niej języku. Odetchnęła z ulgą, kiedy ponownie
- Zabiją cię!
ciemnoszare kurtki i luźne spodnie wpuszczone w długie buty. Spod wysokich czap
- Niezupełnie. Przyjechałaś, bo jesteśmy przyjaciółkami. Dlatego zrób mi przyjemność i weź sobie wolny dzień. Odpocznij, nabierz sił, naciesz się morzem i świeżym powietrzem. Zapewniam cię, że Ed to doskonały towarzysz takich eskapad. Zobaczysz, że już po pięciu minutach zapomnisz o bólu głowy.
- Więc dlaczego w obliczu zagrożenia ukrywałeś przed mną swoje plany?
że musi jakoś odzyskać jego zaufanie po fatalnym zakładzie o Parthenię, bo inaczej Westland
usłyszał od Mateusza, miał jakieś nadzieje… No i przecież Adam tak na niego patrzył!
kandydaci na prezydenta

ważnego a niespodziewanego. I to wszystko. Żadnych gorących

woleliby teraz ukryć świadectwo złych czynów księcia i rozgłosić je dopiero po jego ślubie?
stronę. Bezceremonialnie zaatakował jego wargi, nieco brutalnie wsuwając swój język
panu postawić kieliszek, kiedy wrócimy do Londynu - odparł z rozbawieniem Alec.
samotnia karkonosze

swojego przeciwnika, tym razem w biceps.

podbojami. Mówił, że porządne białe kobiety cieszą się, że idą z nim do łóżka i nie leżą sztywno jak boskie figury. Potem zaczynał wrzeszczeć, aż w końcu zaciągał żonę do sypialni albo rzucał na kanapę. Gdy wracał, w małym domu zawsze panowała ciężka atmosfera. Ale tylko raz posunął się do tego, że pobił córkę. Miała wtedy pięć lat i przez nieuwagę rozlała wiadro mleka, które miało być odstawione na śmietanę. Sunny goniła kota, potknęła się i wpadła na odrapany stary stół, na którym stało naczynie. Chciała złapać wiadro, ale nie zdążyła. Mleko, niczym fala oceanu, wylało się z chlupotem na porysowane linoleum i rozlało się na wszystkie strony. Ojciec palił papierosa w pokoju stołowym i czytał magazyn łowiecki. Usłyszał hałas i jęk dziecka. Był w paskudnym nastroju, bo zdechła mu krowa. Zaklął, gdy zobaczył bałagan na podłodze. - Ty mała fujaro! Co ty sobie, do cholery, wyobrażasz? - Przepraszam, tatusiu. - Przepraszanie nic nie zmieni. Pieniądze za masło i śmietanę przepadły! Na Boga, sprzątaj to! - wrzeszczał, wyciągając butelkę whisky, którą trzymał w kredensie nad zlewem. Na twarzy miał czerwone plamy. Wyrzucił papierosa do zlewu i nalał alkoholu do szklanki. Malutka Sunny wzięła szmatę, ale tylko rozmazała mleko po podłodze. - Do diabła, dziewucho, jesteś taka sama jak twoja matka. To przez tą indiańską krew, która w tobie płynie. - Poszedł na ganek i wziął mopa. - Zacznij od nowa. - Rzucił szczotkę w jej stronę. Ledwie złapała drewniany kij małymi paluszkami. - I zrób to porządnie. Nieźle mnie dzisiaj kosztowałaś. Sunny cała się trzęsła. Potarła mopem podłogę, ale szczotka była sucha i mleko rozmazywało się, spływało pod stół i między stare porysowane klepki. - Czy ty nic nie umiesz? - wrzasnął Isaac, klnąc na głupotę córki. - Tatusiu, staram się. - Łzy popłynęły jej po policzkach. - Więc staraj się bardziej! - Opróżnił szklankę bursztynowego płynu. Na jego twarzy malowała się czysta nienawiść. - Nie powinienem był się z nią żenić. Ale była w ciąży i myślałem, że będziesz chłopcem. - Jego usta wykrzywiły się w grymasie. - A ty jesteś dziewczyną i w dodatku niezdarą. Podłogi nawet nie umiesz zetrzeć! Lepiej się tego naucz, Sunny, bo tylko do tego się nadajesz. Babska robota. Dla Indianki. Jezu, ale ja byłem głupi, że się z nią ożeniłem! - Wlał w siebie resztę wódki, a Sunny zagryzła wargi, żeby powstrzymać łzy, które napłynęły jej do oczu. Ojciec nigdy nie zwracał się do niej tak surowo. Wiele razy przeklinał swoją żonę za to, że była taka piękna, że zaciągnęła go do ołtarza, że okazała się bezpłodna i nie mieli więcej dzieci. Sunny słyszała ich kłótnie. Ojciec przysięgał, że matka chciała tego jeszcze przed ślubem, a Lily krzyczała, że ją zgwałcił i ożenił się z nią tylko dlatego, żeby jej ojcu nie pękło serce. Kłótnie były straszne i gwałtowne. Sunny kuliła się w łóżeczku i zatykała uszy rączkami. Czuła się tak, jakby to ona była przyczyną wszystkich nieszczęść w domu. Ojciec jej nie chciał, a matka, chociaż kochała córkę, była zmuszona żyć z mężczyzną, do którego czuła wstręt. Sunny z trudem przełknęła ślinę, bo zaschło jej w gardle. Jeszcze raz przesunęła mopem, a ojciec, widząc jej daremne wysiłki, zaczął się śmiać złośliwie, jak zawsze, gdy mama mu się sprzeciwiała. - Jesteś do niczego. - Pokiwał głową. Kot zeskoczył z parapetu i zaczął rozmazywać mleczną rzekę. Isaac zaklął po nosem i z całej siły kopnął kota. - Nie! - krzyknęła Sunny. Kociak, miaucząc rozpaczliwie, poleciał nad stołem i uderzył o ścianę. Piszcząc i jęcząc opadał za furkoczącą lodówkę. Isaac odwrócił się do córki, która rzuciła szczotkę i chciała dobiec do zwierzaka. - Dokąd się wybierasz? - Kiciuś... Złapał ją za kołnierzyk sukienki. - Nic mu nie będzie - warknął. Jego oddech był gorący od whisky i dymu. - Rób, co ci kazałem i sprzątnij ten bałagan albo cię zleję, słyszysz? - Nie! - krzyknęła, a on uśmiechnął się. Sunny usiłowała się wyrwać, ale jej bose stopy ślizgały się na mokrym linoleum. Ojciec jej nie puszczał. Trzymając ją za kołnierz, powoli zaczął odpinać pasek. - Nie, tato, nie! - krzyczała Sunny. - Czas, żebyś się dowiedziała, gdzie jest twoje miejsce. Odwróć się! Drżała. Do oczu napłynęły jej łzy. - Proszę, nie... - Wierz mi, dziewczyno, to będzie mnie bolało bardziej niż ciebie.
- Zainteresowana czym? - spytała, choć wiedziała, że Diaz mógł
ramiona zdawały się cięższe niż kiedyś.
ochrona danych osobowych szkolenie

- Nie tym razem. Oczywiście, jeżeli ty jej nie chcesz, to inna sprawa...

spieszyła dokładnie tak samo. Czyli bardzo.
wieczorem ma romantyczną randkę z mężem. Czuła się świetnie w
Milczał, patrząc na nią, pozwalając czasowi płynąć.
Kaszëbë Lebe